12 października, 2012

DevDay 2012, minirelacja

W zeszłym tygodniu byłem z kuzynem na konferencji DevDay 2012 w Krakowie. Jak ktoś nie wierzy, to może mnie poszukać na zdjęciach z konferencji. ;-)

Krótka relacja z kolejnych prezentacji tego dnia:

  • Wykład otwierający w wykonaniu Scotta Hanselmana był dokładnie taki, jak oczekiwałem. Pogadanka o dbaniu o zdrowie psychiczne będąc programistą, dużo humoru, fajne rady i spostrzeżenia. Gdyby odwołano resztę konferencji nadal nie żałowałbym 22 godzin w pociągach.
  • Na drugim wykładzie Mark Rendle pokazywał, w jak niepojęte sposoby można wygiąć C#  dla własnych potrzeb i jak ciekawe efekty można dzięki temu uzyskać. Interesujące i mocno techniczne.
  • Dość dziwny wykład w wykonaniu Sebastiena Lambli. Może po prostu nie interesuje mnie cachowanie HTTP? Za to ciekawa uwaga ze strony prowadzącego - w jego opinii nikt na sali nie zajmował się "współczesną web-developerką" i wezwanie do obudzenia się: Guys, there's a world out there! Mocne.
  • Występ Roba Ashtona z mocno komediowymi akcentami poświęcony javascript'owi. Ashton pokazał jak sobie radzić z niedogodnościami pisania w języku, którego się nie lubi i który rzekomo nie ma odpowiednich narzędzi. Fajny wykład i plus za Vim'a,
  • Polsko-norweski kodujący wiking czyli Martin Mazur opowiadający o tym, co można wynieść z relacji międzykulturowych i obalenia podziału na "naszych" i "innych". Dobry balans pomiędzy techniczną i miękką stroną prezentacji. Sporo jego uwag pokrywa się z tym w co gorąco sam wierzę.
  • Trochę irytująca samochwałka w wykonaniu Antka Piechnika. Każdy ma prawo chwalić swoją firmę, ale wyszło ciut zbyt nachalnie, szczególnie że wiele pomysłów mało oryginalnych. Jeden ciekawy pomysł na narzędzie typu fire-and-forget konfigurujące środowisko developerskie. Przy dużych projektach to może zaoszczędzić ogrom czasu podczas onboardingu.
  • Trochę niespodziewany bardzo dobry wykład na zamknięcie konferencji w wykonaniu Grega Youga. Świetne przykłady data-miningu na systemach kontroli wersji i na zależnościach pomiędzy modułami. Dało mi sporo do myślenia i dużo funu.
Po wszystkim krótki wypad na after-party, gdzie można było się pointegrować z innymi uczestnikami konferencji, a potem niestety 11-godzinna randka z PKP.

Duży szacunek dla ABB, sponsora konferencji, za bardzo profesjonalne podejście poprzez brak nachalnego marketingu. Poza tym ekipa organizacyjna spisała się na medal. Pełny profesjonalizm. W przyszłym roku znów spróbuję się wybrać i polecam to samo każdemu.,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz